28.03.2023

0 Komentarzy,

Karolina Sikorska-Bednarczyk,

Prawne, bezprawne rekolekcje wielkanocne

Dzisiaj o rekolekcjach. Wprawdzie nie ja napisałam ten artykuł, a jest to przedruk z Newsweeka, to jednak wart jest przeczytania. Dodatkowo na czasie i zgodny ze stanem prawnym.

„Bóg jest naszym królem”. Matka zapytała o rekolekcje w kuratorium. Odpowiedź nią wstrząsnęła

Kościół jest trzy kilometry od szkoły, trzecioklasiści idą tam w czasie lekcji na rekolekcje pół godziny w każdą stronę. „Spacer jest dobry dla zdrowia” – mówi proboszcz.

Aleksandra Pezda

Rekolekcje wielkanocne

PAP/Tomasz Gzell, Stock Adobe Rekolekcje w szkole

Polecenie służbowe

Danuta uczy klasy 1-3 w średnim mieście na Wybrzeżu. Jej szkoła tradycyjnie odwołuje lekcje na czas rekolekcji. Czynna jest tylko świetlica. O wyznaczonych dla każdego rocznika porach uczniowie zbierają się przed szkołą i pod opieką nauczycieli ruszają do kościoła. Po odbyciu 45-minutowych rekolekcji wracają pod szkołę, aby rozejść się do domów albo czekać w świetlicy, aż odbiorą ich rodzice. Kościół dzielą od tej szkoły trzy kilometry, wyprawa w obie strony zajmuje godzinę. Kiedy Danuta zapytała proboszcza, czy nie widzi w tym problemu, odpowiedział: „Spacer jest dobry dla zdrowia”.

W pierwszym dniu ksiądz głosi naukę rekolekcyjną, w drugim jest spowiedź, trzeciego dnia – msza święta. Uczniowie Danuty należą do najmłodszych, dla nich więc rekolekcje oznaczają głównie śpiewanie piosenek, np. „Wielki Post, Wielki Post/ Zbudujemy razem most? Wprost do Ojca, który w niebie/ Czeka na mnie i na ciebie”.

Żeby z tego powodu odwoływać lekcje?! – denerwuje się Danuta. W szkolnym programie unika treści religijnych, choć jest wierząca, omija nawet te związane ze świętami. – Nie trzymałam tych dzieci do chrztu, nie odpowiadam za ich wychowanie religijne. To jest rola rodziców – uważa.

Nie ma przepisów, które nakazywałyby rezygnować z lekcji. Dyrektorzy nie powinni też wymuszać na nauczycielach opieki nad uczniami chodzącymi na rekolekcje, bo to nie są zajęcia szkolne.

Pięcioro uczniów z jej 22-osobowej klasy nie chodzi na religię. Podczas katechezy muszą opuszczać swoją klasę i czekać w świetlicy. W czasie rekolekcji nudzą się w świetlicy dłużej. – Pracuję w świeckiej, publicznej szkole, w umowie mam inne zadania, co roku przypominam o tym dyrektorowi. Za każdym razem słyszę: „Odprowadzi pani uczniów do kościoła. To jest polecenie służbowe” – mówi.

Pomoc dla katechety

Takie samo polecenie dostaje rok w rok Sylwia, nauczycielka w technikum w małej miejscowości na Kujawach. Od lat próbuje się wywinąć od odprowadzania nastolatków na rekolekcje do kościoła oddalonego o kilometr od szkoły.

– Dawniej lekcje się w ogóle w czasie rekolekcji nie odbywały. Jednak coraz mniej uczniów tam chodzi, więc w tym roku tylko przerwy zostały skrócone, a na ostatnich godzinach lekcyjnych odprowadzamy chętnych uczniów do kościoła – mówi nauczycielka. Jest niewierząca, czeka na uczniów przed kościołem. – Dbam o ich bezpieczeństwo na drodze – mówi Sylwia.

Magdę, mamę czwartoklasistki z Warszawy, szkolne rekolekcje nawykowo już wyprowadzają z równowagi. Od pierwszej klasy dziecka walczyła o przesunięcie katechezy na skrajne godziny w planie (udało się połowicznie, zostało jedno okienko), a podczas rekolekcji adwentowych wymusiła organizację zajęć dla uczniów, którzy nie wychodzili do kościoła. Zajęcia odbyły się w grupach łączonych, ale były fikcyjne – np. matematyk uznał, że skoro dzieci są z różnych klas, nie będzie prowadził zajęć tematycznych, żeby nie wchodzić kolegom w paradę. Włączył dzieciom film.

Rekolekcje wielkopostne szkoła postanowiła zorganizować w ten sam sposób. Jedna godzina lekcyjna w środku dnia jest przeznaczona na zajęcia w kościele dla każdego rocznika. I tak przez trzy dni. Szkoła ma ponad tysiąc uczniów, robi się straszny chaos: jedni wychodzą do kościoła, inni z niego wracają, nauczyciele muszą dzieci odprowadzić i przyprowadzić, nie ma więc komu prowadzić zwykłych zajęć.

Dyrektor tłumaczy, że troje katechetów nie ogarnie całych roczników, potrzebują więc wsparcia – mówi Magda. Zadzwoniła do urzędu miasta. Zapytała, czy szkoła ma prawo zmieniać plan lekcji z powodu rekolekcji i czy nauczycieli wolno obligować do tego, aby odprowadzali dzieci do kościoła? Odesłali ją do kuratorium.

Urzędnik kuratorium zapytał, czy jestem nauczycielką. Kiedy odpowiedziałam, że matką, zdziwił się: „To co panią obchodzą prawa nauczycieli?” – opowiada Magda. Uzyskała informację, że szkoła ma obowiązek nad uczniami sprawować opiekę ze względów bezpieczeństwa, a nauczyciele nie muszą wchodzić do kościoła, wystarczy jeśli doprowadzą do niego uczniów. – Znam prawo, wiem, że to nieprawda. Upierałam się, że nauczyciele mają inne obowiązki, a Karta Nauczyciela chroni ich przed nadużyciami na tle światopoglądowym. Uciął, że też tak pracował i nic mu się nie stało. Po czym odłożył słuchawkę.

Cała ta bieda

Jak to wygląda z drugiej strony, sprawdzam w „internetowym talk-show o wierze, wartościach i innych poważnych sprawach”. Prowadzi go na Facebooku i YouTubie dwóch księży. Najnowszy odcinek „Czy rekolekcje szkolne mają sens?” zaczynają żartami z tego, jak bardzo rozchwytywani są rekolekcjoniści – przezorne parafie bukują terminy z rocznym wyprzedzeniem. To jest problem, bo trzeba znaleźć kogoś, kto to „weźmie na klatę”, np. znajdzie czas w środku dnia. W podstawówce trzeba nawet trochę pośpiewać i poskakać – nie każdy potrafi.

Lepiej prowadzić rekolekcje w szkole czy w kościele? Szkoły są dobrze ogrzewane, czasem trafi się fajna aula, no i z frekwencją jest lepiej, bo przyjdą ci, którzy nie przyszliby do kościoła.

W kościele panuje atmosfera miejsca świętego – może kogoś by przekonała? Z tym że tam o tej porze roku raczej chłodnawo, z tego powodu „biedne te dzieci i biedni księża. No i biedni nauczyciele. No, wszyscy są biedni”. Do tego trzeba się wyrobić między lekcjami. A czasem rekolekcjonista jest sam i pełen kościół dzieci, a nauczyciele raz muszą, a raz nie muszą być.

A przecież – uważają księża vlogerzy – „rekolekcje są uwzględnione w Konkordacie i w szkole powinien być na to czas i miejsce wolne od zajęć dydaktycznych”.

Jeden z prowadzących jest duszpasterzem akademickim na Śląsku, drugi katechetą w liceum – teoretycznie powinni wiedzieć, o czym mówią. Pytam ich więc, gdzie w Konkordacie jest taki zapis? Odsyłają mnie do artykułu, na „świeckim” portalu informacyjnym. Nie ma tam słowa o obowiązku rezygnacji z zajęć edukacyjnych na czas rekolekcji. Z ciekawości dociskam. Księża vlogerzy cytują paragraf, który mówi o dostępie do posługi religijnej w zakładach penitencjarnych, wychowawczych, resocjalizacyjnych i opieki zdrowotnej i społecznej”. W końcu uprzejmie dziękują mi za korektę.

Bóg jest naszym królem

Nie tylko rekolekcjoniści nie znają przepisów, które regulują kwestie szkolnych katechizacji. Większość dyrektorów i nauczycieli również zdaje się ich nie rozumieć. Wystarczy krótki przegląd kilku szkolnych stron internetowych.

Na stronie podstawówki w Woli Zgłobieńskiej jest relacja z rekolekcji. Ksiądz „mówił o Bogu, który jest naszym Królem, i mieszka w naszym sercu, a serce staje się Jego zamkiem”. W Kościerzynie nauka była w auli. SP 25 im. Prymasa Tysiąclecia w Rzeszowie chwali, że „Ks. Rekolekcjonista wskazał nam, że na tej drodze ważne miejsce zajmuje Bóg, rodzina, szkoła i przyjaciele. Na tej drodze nie możemy zapomnieć o łasce Bożej, wierze, modlitwie, Piśmie Świętym oraz Komunii Świętej” – czytam w relacji. Podstawówka we Wziąchowie Wielkim: „Uczniowie pragną podziękować ks. Łukaszowi Urbanowi, wikariuszowi Narodowego Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu, za trud przeprowadzenia rekolekcji wielkopostnych w naszej szkole”. Na zdjęciach ksiądz na szkolnym korytarzu tańczy z dziećmi: „Taki duży, taki mały może świętym być”.

Liceum i szkoła branżowa w Brusach, na Kaszubach: „Uczniowie przeżywają rekolekcje wielkopostne, które odbywają się w naszej monumentalnej świątyni, do której udają się pod opieką swych nauczyciel”. W liceum i technikum w Wyszkowie rekolekcje odbywają się w hali sportowej. „Pozwalają nam choć na chwilę zatrzymać się i pogłębić swoją wiarę” – piszą uczniowie.

Sprawa jest prosta

Większość szkół traktuje rekolekcje Kościoła katolickiego jak zadanie własne. Zabiera się więc za ich organizację i bierze na siebie odpowiedzialność za „dostarczenie” uczniów oraz ich bezpieczeństwo w drodze i w trakcie rekolekcji. Standardem są ogłoszenia takie jak w podstawówce w Chojnicach w zakładce „Dla Rodzica, Dla Ucznia, Wydarzenia” , z datą 8 marca 2023 r. To szczegółowa rozpiska rekolekcji i ich łączenie z planem pracy szkoły. Na przykład: „Klasy 4 – 6: Rozpoczęcie lekcji wg planu; Uczniowie zostawiają plecaki w sali, w której mają 2. lekcję; 9:35 – wyjście z nauczycielem z 3. lekcji do „małego” Kościoła – nauczyciele spotykają się z klasą na boisku przy nowej sali gimnastycznej; 9:45 – 11:05 – nauka rekolekcyjna w Kościele; 11:05 – powrót do szkoły, odbiór plecaków, przejście do sali na 4. lekcję”. Podobny plan został rozpisany dla pozostałych roczników, całość kończy krótki dopisek: „Uczniowie, którzy nie chodzą na religię, udają się do świetlicy”.

– To jawna dyskryminacja i tradycyjny w naszym kraju brak wrażliwości na potrzeby uczniów i nauczycieli, którzy nie należą do religijnej większości – mówi Dorota Wójcik, prezeska Fundacji „Wolność od Religii”. – A sprawa jest prosta: przepisy zdecydowanie przeczą praktyce, z jaką spotykamy się w szkołach.

Według Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z 14 kwietnia 1992 r. „W sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach” organizacja rekolekcji leży wyłącznie po stronie kościołów. Jedynym obowiązkiem szkoły jest zwolnienie z zajęć tych uczniów, którzy uczęszczają na religię i chcieliby wziąć udział w rekolekcjach. „Jeśli program rekolekcji ogranicza się np. tylko do jednej lub dwóch godzin zajęć w ciągu dnia, szkoła – w porozumieniu z organizującymi rekolekcje – może ustalić, że uczniowie uzyskują w tych dniach tylko częściowe zwolnienie z zajęć szkolnych. W pozostałym czasie uczniowie uczestniczą w zajęciach, zgodnie z ustalonym na te dni planem zajęć szkolnych” – czytam nawet w ministerialnej interpretacji przepisów dotyczących rekolekcji, sformułowanej już za czasów PiS. Nie istnieją przepisy, które nakazywałyby szkole rezygnować z zajęć dydaktycznych w czasie rekolekcji. Rekolekcje nie są imprezą szkolną, stąd dyrektorzy nie powinni wymuszać na podwładnych opieki nad uczniami. Dziećmi, które idą na rekolekcje, powinni się zajmować ich rodzice, nie państwowe instytucje.

Naszym celem jest, żeby to „tradycyjne” polskie podejście kiedyś się zmieniło. Żeby nie ograniczać żadnych rodziców w prawie do wychowania zgodnie z własnym światopoglądem, również tych, którzy nie są religijni – mówi Dorota Wójcik.

A może być tak pięknie…

Jak w małym Radlinie na Śląsku. W parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny rekolekcje odbywają się wyłącznie w kościele i to po południu. Proboszcz Zbigniew Folcik tłumaczy mi, że zadecydowały wyłącznie względy logistyczne. – Na terenie parafii mam trzy szkoły podstawowe i technikum, trudno byłoby mi zorganizować rekolekcje w każdej z tych szkół, zapraszam więc do kościoła.

– Do kościoła mamy kilka kilometrów, rekolekcje zawsze nam dezorganizowały pracę. – przyznaje dyrektor SP nr 4 w Radlinie Jarosław Piszczan. – Teraz jest tak, jak powinno być: szkoła normalnie działa, a po południu dzieci idą do kościoła, jeśli chcą.

Jak z frekwencją? – Nie liczyłem, ale szukam najlepszych metod duszpasterskich. Co z tego wyniknie, to już wola Boga – odpowiada spokojnie proboszcz Folcik.

„Bóg jest naszym królem”. Matka zapytała o rekolekcje w kuratorium. Odpowiedź nią wstrząsnęła – Newsweek (onet.pl)

***

Dni wolne nauczycieli – jak to z nimi jest?

Na prowadzonej przeze mnie grupie na Facebooku – Nauczycielu-poznaj swoje prawa, jedna z Pań nauczycielek zadała pytanie.

„Proszę o poradę, nakreślę sytuację. Dostałam polecenie (ustne) by przyjść na galę 11.11, którą organizuje gmina. Uczniowie mojej szkoły mają wtedy występ. Odmówiłam, mówiąc, że jest to dzień wolny od pracy i tak zamierzam go spędzić. Pani dyrektor w zamian kazała mi się wstawić do pracy w pustej szkole – 31.10, który jest dniem dyrektorskim i żaden rodzic nie zgłosił potrzeby opieki nad dzieckiem. Będę sama, bez dzieci. Za karę. Kiedy zapytałam, czy to polecenie jest dla wszystkich nauczycieli, czy tylko ja mam się stawić, p. dyrektor napisała wiadomość do całego grona pedagogicznego z informacją: jak kogoś nie będzie na gali 11.11 to ma być w szkole w dniu dyrektorskim. Jak ktoś zamierza być na gali, to ma wolne (odbiera dzień wolny). I tutaj garść pytań na koniec [Czytaj dalej…]

{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }

Dodaj komentarz

Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się swoją wiedzą bezpłatnie.

Jeśli potrzebujesz indywidualnej pomocy prawnej, napisz do mnie :)

Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Kancelaria Radcy Prawnego Kancelaria Prawa Pracy i Prawa Oświatowego dr Karolina Sikorska-Bednarczyk w celu obsługi komentarzy. Szczegóły: polityka prywatności.

Poprzedni wpis:

Następny wpis: